Przejdź do głównej zawartości

pierwsza próba z mydłem naturalnym

od jakiegoś czasu jestem zakochana w robieniu mydeł naturalnych. przetestowałam kilka przepisów i mam już soje ulubione mydełka. metoda na zimno jest fajna bo można w ciekawy sposób łączyć kolory, jednak dla niecierpliwca jakim jestem to za długo trzeba czekać żeby mydło się wysezenowało. od kilku tygodni testuję metodę na gorąco i zdecydowanie jest fajniejsza dla mnie :) no w zasadzie za dwa dni można już używać mydełka, ja jednak daję mu poleżeć ok 2 tygodni. super się pieni fajnie wygląda i ładnie pachnie (choć ja wolę te o zapachu naturalnym, lub jak kto woli bezzapachowe) i najważniejsze wiem co w takim mydełku jest. skóra po myciu jest aksamitnie delikatna i nawilżona :). oczywiście wszyscy domownicy używają już tylko mydełek które robię :)
a o to moja prezentacja

pierwsze nieśmiałe z oliwy z oliwek z dodatkiem kawy i słodkiej czerwonej papryki



tu już trochę kombinatorstwa było i mieszanina różnych olejów, wyłącznie roślinnych - metoda na zimno















lawendowe metodą na gorąco



Arganowe metoda na gorąco a pod spodem ten sam skład metoda na zimno, różnice w wyglądzie widać, ale oba mi się podobają :)









Komentarze

Popularne posty z tego bloga

musująco w wannie

bo kąpiel wcale nie musi być nudna :) trochę niezdarne te kształty ale jak na pierwszy raz to chyba nie tak źle ;) serduszka, róże i babeczki musujące do kąpieli z masłem Shea i odrobiną luksusu suszonych kwiatów lawendy, płatków nagietka i nasion pokrzywy. o miłym zapachu, i coś dla "lenia" bo dzięki zawartości masła Shea nie trzeba się balsamować ;) bo skóra już jest otulona i nawilżona 
zapas szminki ochronnej mam :) no bo przecież nie można zrobić jednej, no dwóch tylko całą masę ;)  szminka ochronna to sama natura bo, wosk pszczeli prosto z ula, nierafinowane masło kakaowe, olej awokado i rycynowy i witamina E, a zapach jest fantastyczny bo właśnie naturalny

mydło kolorowe bezzapachowe

już doleżało moje bezzapachowe, oliwa i kokos w proporcjach 50-50% nie była bym sobą gdybym nie pokombinowała i tak dodałam kolorki, które oczywiście nie do końca wymieszałam i wyszło jak wyszło, ale piana jest fajna, a że to dla mnie mydełko to mnie nie przeszkadzają kororki, i w ten sposób praktycznie doświadczyłam co znaczy słabe przyłożenie się do mieszania barwników  lekcja jest i to zapamiętana :)